Ukraina i Mołdawia, dz. 2, cz. 1 – pierwsze kroki w Kijowie

Podróż ze Lwowa do Kijowa, jak to nocny przejazd, mija szybko i sennie. Około godziny 6.30 budzę się ze snu i na wpół przytomny leżę na swoim pociągowym miejscu. Nawet gdybym nie wstał, nie groziłoby mi jednak przejechanie stacji czy pobudka na docelowym dworcu. Konduktorzy w ukraińskich i – ogólnie – wschodnioeuropejskich pociągach budzą podróżnych przed stacjami, na których zamierzają wysiąść (wspominałem o tym w poprzednim poście, więc teraz tylko przypominam 🙂 ).

Pogoda za oknem nie rozpieszcza. Co prawda rozjaśnia się, ale stalowe chmury nie zachęcają do zwiedzania miasta. Po godzinie 7:20 pociąg zatrzymuje się na stacji Kijów Pasażerski (Київ-Пасажирський). Oddaję pościel pani konduktor, ładuję wielki i ciężki plecak na plecy, a następnie wychodzę na peron.

Na początek muszę się ogarnąć. W tym celu w dworcowej poczekalni szukam wolnego miejsca, aby odnaleźć potwierdzenie rezerwacji hostelowego noclegu. Nie zamierzam się jeszcze kwaterować, wszak jest godzina 7:30, ale pozostawić wielki bagaż w przechowalni nie zawadzi. Tym bardziej, że zamierzam cały dzień chodzić po mieście.

Tylko wychylam nos na zewnątrz dworca… i już zaczyna kropić. Na szczęście postanowiłem zatrzymać się w położonym chyba najbliżej dworca hostelu VShokoladi przy Alei Povitroflotskiej (Повітрофло́тський проспе́кт), więc do przejścia mam zaledwie 10 minut.

Przyciskam dzwonek i po chwili otwiera mi dziewczyna z obsługi. Co ważne – recepcja hostelowa jest czynna 24 godziny na dobę, więc nie musicie się martwić, jeśli przybędziecie do Kijowa późnym wieczorem bądź nawet w nocy. Podczas mojego pobytu goście przybyli ok. godziny 4 rano (niestety budząc przy okazji pozostałych śpiących) i nie było problemu z ich zakwaterowaniem. To tak tytułem dygresji.

Po wyjaśnieniu swojej sytuacji, bez problemu udaje mi się zostawić swój wielki bagaż w przechowalni. Zabieram z sobą tylko mały plecak, do którego wkładam słodkie przekąski, śniadanie, wodę, przewodnik po Kijowie i oczywiście aparat fotograficzny. Zapłacę potem, przy zakwaterowaniu. Nie będzie to duża kwota. Za dwie noce wyniesie 180 hrywien w pokoju wieloosobowym, co w przeliczeniu na złotówki równa się 28 zł (sami przyznacie, że śmieszna suma jak na nocleg, choć obecnie – sprawdzałem – jest już nieco wyższa). Najnowszy cennik hostelu możecie sprawdzić na stronie, do której linka zamieściłem wcześniej. Jego zalety i wady opiszę dokładniej w kolejnym wpisie. Teraz skupię się już na samym mieście 🙂 .

Tradycyjnie nie będę Wam streszczał historii Kijowa rok po roku, nie będę wymieniał wszystkich ciekawostek dotyczących miasta, itp., bo nie mam na to po prostu miejsca i czasu. Postaram się zrobić to w miarę zwięźle, tak, aby nie zanudzić, a zarazem choć trochę nakreślić sylwetkę grodu. A więc – zapraszam do Kijowa!

Położona nad brzegami Dniepru stolica Ukrainy to ogromne, liczące niecałe 3 mln mieszkańców miasto. Gdyby wziąć pod uwagę całą aglomerację, liczba ta byłaby jeszcze większa. Kijów najprościej można podzielić na dwie części: prawobrzeżną (zabytkową, położoną na wzgórzach) oraz lewobrzeżną (płaską jak stół, pełną blokowisk i innych obskurnych budowli). Z oczywistych powodów będę zajmował się tylko tą pierwszą.

Słowiańska era w historii Kijowa rozpoczęła się ok. V – VI w. Legenda o tym, jakoby miasto założył Kij, to jednak tylko piękne podanie, gdyż osadnictwo na tych terenach sięgało już wielu tysięcy lat wstecz. Ważną datą w historii miasta był rok 1018, kiedy to władca Polski Bolesław Chrobry wyruszył na Kijów, aby pomóc odzyskać władzę swojemu zięciowi Świętopełkowi. To właśnie podczas tej wyprawy, zgodnie z legendą, miał uderzyć mieczem w Złotą Bramę i w ten sposób wyszczerbić swój oręż, zwany od tamtej pory Szczerbcem. Piękne podanie nijak ma się jednak do rzeczywistości. Po pierwsze nie jest jasne, czy Złota Brama w owym czasie w ogóle istniała, a jeśli nawet, to na pewno nie istniał jeszcze wówczas słynny miecz (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

Burzliwe dzieje stolicy Rusi Kijowskiej przerywały wojny i najazdy tatarskie. W XIV w. Kijów stał się częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, a od Unii Lubelskiej (1569 r.) – Korony Królestwa Polskiego – wchodzącej w skład Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Historyczny związek miasta z Rzeczpospolitą został zakończony w 1667 r. na skutek zawarcia tzw. traktatu andruszowskiego. Od tamtej pory Kijów na długie lata dostał się pod panowanie rosyjskie, aby w 1991 r. stać się częścią niepodległej Ukrainy (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

Czas ruszać na miasto! Zwiedzanie Kijowa podzieliłem na kilka części. Pierwsza z nich obejmuje spacer po starym, historycznym mieście, a więc… w drogę!

Jakie są moje pierwsze wrażenia z pobytu w ukraińskiej stolicy? Szerokie ulice i blokowiska – to rzeczy, które rzucają mi się w oczy. Co prawda nie znajduję się jeszcze w historycznym centrum miasta, bo wciąż poruszam się aleją Povitroflotską (Повітрофло́тський проспе́кт) na północ, ale nie skłamię, jeśli powiem, że na nic ciekawego przy niej nie natrafiam. No… może na wystające kable z przydrożnej latarni… .

Po przejściu nad torami kolejowymi i dojściu do dużego skrzyżowania, skręcam w prawo w aleję Zwycięstwa (Перемоги проспект). Będę nią szedł przez ponad 20 minut cały czas prosto. Bardzo szeroka aleja doprowadzi mnie do starego, historycznego Kijowa.

Z każdą minutą przy mojej trasie ubywa obskurnych blokowisk, a przybywa bardziej estetycznych budynków. W dużej części są to banki i instytucje finansowe. Spotykam nawet… auto na katowickich numerach rejestracyjnych 🙂 . Aleja Zwycięstwa zamienia się w bulwar Tarasa Szewczenki (Бульвар Тараса Шевченка). Robi się coraz bardziej „zielono”. Czego jak czego, ale drzew w mieście nie brakuje. Na jednym z dużych skrzyżowań skręcam w lewo w ulicę Włodzimierską (Владимирская).

Dopiero tutaj zaczynam właściwy spacer po kijowskim Górnym Mieście. Właśnie tutaj znajdował się najstarszy gród Rusi Kijowskiej, gdzie od X do XIII w. istniał system potężnych obwałowań. Składały się na niego grody Włodzimierza i Jarosława (ten drugi zajmował powierzchnię 80 ha i był ośmiokrotnie większy od grodu Włodzimierza) (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

Po prawej stronie zauważam pierwszy interesujący obiekt. Swój pomnik w tym miejscu ma Mychajło Hruszewski (Михайло Грушевський) – ukraiński historyk i polityk. Robi się coraz ciekawiej. Zaczyna mi się tu powoli podobać, choć do wydania okrzyku zachwytu jeszcze wiele mi brakuje.

Na jednym ze skrzyżowań zauważam dwa uszkodzone auta i samochód policyjny. No tak… . Jeszcze nie wspominałem, ale w Kijowie musicie uważać na kierowców. Nie tylko dlatego, że wiele ulic ma po kilka pasów ruchu w jednym kierunku. Także dlatego, że nawet na chodniku nie można czuć się do końca bezpiecznie. Samochody skracające sobie drogę w korku i jadące po chodniku nie powinny tu nikogo dziwić. Co prawda nie są to zachowania nagminne, ale nie należą też do rzadkości.

opera narodowa w kijowie na ukrainie
Opera Narodowa w Kijowie

Mijając feralne skrzyżowanie, z lewej strony zauważam piękny neorenesansowy gmach kijowskiej Opery Narodowej, liczący sobie już ponad 100 lat. W tym miejscu po raz pierwszy czuję się tak, jakbym spacerował po mieście, które warte jest uwagi (ale chyba tylko dlatego, że staram się nie patrzeć na obrzydliwy budynek po przeciwnej stronie ulicy). Tu także spotykam tablice informacyjne dla turystów z mapą dzielnicy, w której się obecnie znajduję, a także z zaznaczonymi pobliskimi atrakcjami.

Droga zaczyna wznosić się do góry. To znak, że wchodzę do centrum starego grodu i zbliżam się do jednej z jej głównych atrakcji, o której wspominałem już wcześniej, w związku z osobą Bolesława Chrobrego – do Złotej Bramy.

złota brama w kijowie na ukrainie
Złota Brama w Kijowie

Idąc przed siebie ulicą Włodzimierską, można ją łatwo przegapić (tak, tak – przytrafiło się to oczywiście mnie 🙂 ), gdyż znajduje się w cieniu drzew, nieco oddalona od drogi. Jeśli zatem zobaczycie z lewej strony sporo zieleni i niewielką fontannę, to znak, że dotarliście do Złotej Bramy.

Szczerze? Spodziewałem się czegoś więcej po budowli będącej jednym z symboli miasta. W pierwszej chwili nawet nie zorientowałem się, że Złota Brama to właśnie to, na co patrzę i gdyby nie spojrzenie na mapę, poszedłbym dalej.

W czasach swojej świetności była to jedna z trzech głównych bram prowadzących do miasta. Od czasu jej prawdopodobnego wzniesienia, czyli w XI w., stopniowo popadała w ruinę, w międzyczasie będąc świadkiem wielu symbolicznych przejazdów przez jej wrota. Obecna budowla jest trzecią rekonstrukcją Złotej Bramy (zwanej pierwotnie Wielką) ukończoną w 1982 r. U jej stóp znajduje się pomnik założyciela grodu, księcia Jarosława I Mądrego (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

pomnik kota w kijowie na ukrainie
Pomnik kota w Kijowie

Starając się wykonać jak najlepszą fotografię zabytku, natrafiam na jeszcze jeden pomnik w jego pobliżu. Przedstawia on… kota. W pierwszym momencie skojarzyłem go z postacią Behemota z powieści „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa, ale okazuje się, że genezy powstania monumentu należy szukać gdzie indziej… .

Pomnik przedstawia kota perskiego Pantelejmona – symbolu pobliskiej restauracji Pantagruel (Пантагрюэль), który zginął w pożarze lokalu w latach 90. Wokół rzeźby zrodziło się wiele miejskich legend. Jedna z nich wspomina o tym, że podczas nocnego pożaru w restauracji kot ostrzegł przebywających w niej ludzi o niebezpieczeństwie, lecz sam nie zdążył uciec przed płomieniami. Druga z kolei opowiada, że kot był ulubieńcem pewnego biznesmena, który w ten sposób postanowił go pośmiertnie uczcić (http://serg-klymenko.narod.ru/Kyiv/Kyiv.Volodymyr.htm). Gdziekolwiek leży prawda, sympatyczny sierściuch prezentuje się bardzo okazale i dla mnie, jako miłośnika kotów, jest to rzeźba zasługująca na szczególne uznanie 🙂 .

W pobliżu Złotej Bramy i w ogóle wzdłuż całej trasy mojego przemarszu z dworca kolejowego, natrafiam na mobilne punkty sprzedaży napojów, z głównym nastawieniem na kawę. To dość charakterystyczne elementy kijowskiego krajobrazu i ciekawy pomysł na mały biznes. Właściciele samochodów przerabiają je na minibary na kółkach i wykorzystują jako narzędzie pracy. W Polsce również stopniowo pojawiają się takie mobilne bary, ale jeszcze nie widać ich na ulicach w takiej ilości, jak w Kijowie.

Spod Złotej Bramy skręcam z głównej drogi prowadzącej na północ nieco na zachód, aby ulicą Ярославів Вал (Wałem Jarosława) odejść od ruchliwej arterii. Nazwa ulicy została nadana nie bez powodu, gdyż wzdłuż niej umiejscowione były obwałowania starego grodu księcia Jarosława, rozebrane w końcu XIX w. (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

Przy ulicy znajduje się kilka kamienic, interesujących nie tylko z architektonicznego punktu widzenia. Przed budynkiem pod nr 7 zauważam dawną karaimską kenesę, nie spełniającą już obecnie swojej funkcji, a kilkadziesiąt metrów dalej natrafiam na budynek (nr 15), w którym na przełomie XIX i XX w. mieszkał i pracował Igor Sikorski – rosyjski przemysłowiec i pionier lotnictwa (Strojny A., Kijów. Miasto złotych kopuł, wyd. Bezdroża, wydanie 2, Kraków, 2009).

Klucząc wśród uliczek starego Kijowa, docieram na Plac Sofijski (Софійська площа). Niebo się przeciera. Robi się przyjemniej – zwiedzajmy dalej! 🙂 .

Galeria zdjęć z Ukrainy do obejrzenia tutaj.

Galeria zdjęć z Mołdawii do obejrzenia tutaj.


2 komentarze do Ukraina i Mołdawia, dz. 2, cz. 1 – pierwsze kroki w Kijowie

Skomentuj

© 2024: Paweł Łacheta | Travel Theme by: D5 Creation | Powered by: WordPress