Road trip 2014, dzień 8, cz. 2: Podziemna rzeka, czyli z wizytą w Jaskiniach Szkocjańskich
Już przed wejściem na predjamski zamek zastanawialiśmy się, którą spośród jaskiń słoweńskiego Krasu odwiedzić. Warianty były dwa: albo bliższa jaskinia Postojna, albo nieco dalsze Jaskinie Szkocjańskie. Każda z nich jest piękna na swój sposób, tzn. nie można powiedzieć, że są takie same. Główna różnica, jaka występuje między nimi, to natężenie ruchu turystycznego, rodzaj nacieków i ich wielkość, a także… ceny.
Jaskinia Postojna to miejsce, gdzie niemal zawsze natrafimy na tłumy, a ceny powalają z nóg. Opłata za wstęp dla osoby dorosłej wynosi prawie €23 ! Dodatkowo trzeba zapłacić za parking, co czyni całą wyprawę dość drogim interesem (na kosztach można trochę zaoszczędzić, kupując bilety kombinowane – zarówno na zamek Predjama, jak i Postojną). Szata naciekowa i ogromna przestrzeń w jaskini, wg relacji osób, które tam były, powala na kolana i należy do jej niewątpliwych atutów. Dodatkową atrakcją, charakterystyczną tylko dla Postojnej, jest podziemna kolejka, którą pokonuje się część trasy.
Jaskinie Szkocjańskie położone są na południowy zachód od jaskini Postojnej. Co prawda ruch turystyczny również jest tu spory, ale na pewno nie na taką skalę, jak u swojej bardziej znanej konkurentki. Ceny biletów są wysokie, owszem, ale nie przyprawiają o zawrót głowy, jak w Postojnej (koszt normalnej wejściówki to € 16, parking jest za to bezpłatny). Szata naciekowa jest nieco uboższa, co nie znaczy, że nijaka. Do niewątpliwych atutów jaskini należy to, że została wpisana na międzynarodową listę UNESCO (należy także do jej programu MAB – Man and the Biosphere), a także konwencji ramsarskiej.
Po krótkiej dyskusji decydujemy się na wizytę w Jaskiniach Szkocjańskich. Wolimy mniejsze tłumy, a i logo UNESCO zawsze robi wrażenie i dodaje miejscu dostojności :).
Z Predjamy kierujemy się na południowy zachód, aby po ok. 30 minutach dotrzeć do miejscowości Matavun, gdzie odnajdujemy bezpłatny parking niedaleko od głównego wejścia do jaskini.
Docieramy do kas biletowych. Zakupujemy bilety na trasę turystyczną nr 1: „Przez podziemny kanion” i czekamy na godzinę 16, o której wyznaczono nasze wejście. Do wyboru jest także dłuższa trasa nr 2: „Podążając za podziemną rzeką” (droższa o € 5), ale w dniu dzisiejszym niestety nie ma już na nią biletów. Nic to! Jesteśmy podekscytowani tak czy siak. Siadamy na ławkach i oczekujemy wejścia.
Zarówno Jaskinie Szkocjańskie, jak i jaskinia Postojna, znajdują się na obszarze rozległego płaskowyżu o nazwie Kras, obejmującego tereny leżące w Słowenii i we Włoszech (to właśnie od tej nazwy pochodzi termin „rzeźba krasowa”). Jest to region o charakterystycznym klimacie, pełen wapiennych skał i jaskiń. Lato jest tu chłodniejsze i suchsze niż na wybrzeżu, a zimą wieje tu zimny, suchy i bardzo silny wiatr typu bora (słow. burja) (Dobrzańska-Bzowska M., Bzowski K., Słowenia. Po słonecznej stronie Alp., wyd. 3, wyd. Bezdroża, Kraków, 2010).
Jaskinie Szkocjańskie to jedne z najwspanialszych przykładów rzeźby krasowej na świecie. Pierwsze wzmianki o „tajemniczej rzece, która znika w pobliżu jaskiń i ponownie pojawia na powierzchni”, pochodzą z I w. p.n.e. Wspomina o tym starożytny historyk Posidonius z Apamei. Już w 1573 r. Jaskinie Szkocjańskie pojawiają się na drukowanych mapach Laziusa, a od 1819 r. mogą je zwiedzać turyści (Dobrzańska-Bzowska M., Bzowski K., Słowenia. Po słonecznej stronie Alp., wyd. 3, wyd. Bezdroża, Kraków, 2010).
Nadchodzi godzina 16. Przed kasami witają nas dwie przewodniczki. Podążamy za nimi w kierunku wejścia do jaskini (w tym celu cofamy się w stronę parkingu), gdzie następuje rozdzielenie na grupy: włoską i słoweńsko – angielską. Łatwo się domyślić, do której trafiamy my 🙂 . Zakładamy ciepłe ubrania (temperatura we wnętrzu oscyluje w granicach 10 – 12 °C) i ruszamy! Przed nami ok. 1,5 godziny podziemnego spaceru, ponad 3 km do przejścia i ok. 400 schodów do pokonania. W jaskini nie można fotografować, więc musimy obejść się smakiem. Z jednej strony to niedobrze, bo nie będziemy mieć własnej pamiątki, a z drugiej strony lepiej, gdyż dzięki temu możemy całą swoją uwagę skupiać na naciekach i atrakcjach jaskini, a nie na fotografowaniu.
Początkowy fragment trasy turystycznej nie jest ciekawy. Nie mamy tu do czynienia ze scenariuszem „hitchcockowskim”, w którym napięcie jest wysokie już na początku, a potem tylko rośnie. W przypadku Jaskiń Szkocjańskich prawdziwa jest tylko druga część tego stwierdzenia. Początek zawodzi, za to potem jest tylko ciekawej.
Schodzimy na dół długimi schodami, aby przez sztuczny tunel dojść do pierwszej części jaskini. Pojawiają się formy naciekowe. Najpierw skromne, gdyż strop korytarza Raj, którym podążamy, zawalił się podczas trzęsienia ziemi przed tysiącami lat. Jako że powstawanie nacieków trwa setki, a nawet tysiące wiosen, nie zdążyły się one jeszcze wykształcić. Na szczęście w kolejnych salach nasza cierpliwość zostaje nagrodzona.
Docieramy do komnaty ze wspaniałymi stalagmitami. Największy spośród nich ma 15 m wysokości i tworzył się przez około 250 tys. lat! W oddali słychać już szum rzeki. Zbliżamy się do najbardziej interesującej części trasy turystycznej – do kanionu podziemnej rzeki Reki.
Wrażenia, jakie towarzyszy nam w momencie ujrzenia podziemnej rzeki, nie da się opisać. Reka płynie tu głębokim na 100 m wąwozem, którego długość dochodzi do 6 km. To największy podziemny kanion w Europie.
Nie wiemy, czy patrzeć się pod nogi, aby się nie przewrócić, czy na Rekę. W 2013 odwiedziliśmy z Mateuszem gruzińską Jaskinię Prometeusza. Tam również spotkaliśmy podziemną rzekę, ale w porównaniu do Jaskiń Szkocjańskich, niosła o wiele mniej wody. Możemy więc stwierdzić, że czegoś takiego jeszcze w swoim życiu nie widzieliśmy!
Największe emocje towarzyszą nam, gdy docieramy do mostu Cerkvenikov, zawieszonego 50 m ponad nurtem rzeki! Co Wam będę opisywał… . Można by tam stać, i stać, i stać, i wciąż patrzeć w dół na wzburzone wody Reki.
Idziemy po metalowych schodkach w górę wąwozu, zmierzając powoli do wyjścia. Czasu jest wystarczająco, aby nacieszyć się zarówno rzeką, jak i samą jaskinią, która sprawia niesamowite wrażenie.
W końcu docieramy do wielkiej bramy skalnej strzegącej wejścia do jaskini. Tutaj żegnamy się z naszą panią przewodnik, dziękując za oprowadzanie (chociaż niewiele się dowiedzieliśmy, gdyż huk wody był tak głośny, że prawie nic nie słyszeliśmy). Nie jesteśmy jednak z tego powodu zawiedzeni. Było cudownie.
Po wyjściu z jaskini schodzimy po schodkach w dół w kierunku windy, która wywozi nas w okolice kas. Drogę tę można pokonać także na piechotę, więc wybór w tej kwestii pozostawiam Wam. Doskonale widać stąd Rekę, która wpływa do jaskini i znika w jej czeluściach.
Po dotarciu do kas czekamy z Mateuszem na pozostałą część ekipy. Gdy jesteśmy już w komplecie, udajemy się do samochodów i ruszamy w kierunku naszego miejsca noclegowego – kempingu Dujčeva domačija – położonego zaledwie kilka km na zachód od Jaskiń Szkocjańskich.
Docieramy na miejsce, które sprawia dość przyjemne wrażenie. Przy wejściu wita nas sympatyczna pani i od razu przystępujemy do formalności kwaterunkowych. Gdy wszystko jest gotowe i zapłacone (€ 10 za osobę), podjeżdżamy samochodami na naprawdę wieeeelkie pole namiotowe, na którym prawie nikogo nie ma i rozbijamy nasze pałatki.
Lepiej w okolicy chyba nie mogliśmy trafić. Jest tu naprawdę przyjemnie i miło spędzamy czas. Po klimatycznym wieczorze i kolacji kładziemy się spać. Jutro na chwilę opuszczamy Słowenię. Dokąd pojedziemy? Zobaczycie!