Z wizytą u sąsiadów – w drodze do Pragi – Cieszyn, dzień 1, cz. 1
Praga – stolica Czech – to jedno z najczęściej odwiedzanych miast w Europie i na świecie. I nie ma się co dziwić. Wspaniałe zabytki, klimatyczne uliczki, a także typowe czeskie „hostince”, czyli gospody, w których można napić się narodowego napoju orzeźwiającego Czechów – piwa – to coś, co przyciąga wszelkiej maści turystów. Jeszcze do niedawna miałem przyjemność spędzić w Pradze tylko jeden dzień. Sytuacja zmieniła się diametralnie na początku tego roku. Postanowiliśmy odwiedzić najukochańsze miasto Mai i rozkoszować się jego urokami przez 3 dni. Noworoczny długi weekend znakomicie się do tego nadawał. Nie pozostało nic innego, jak tylko wyruszyć w drogę.
Wyjeżdżamy wcześnie, bo tuż po godzinie 6 rano. Dzięki kupionym w promocji biletom, udaje nam się dostać do Bielska-Białej za jedyne 3 zł od osoby 🙂 . Podróż mija szybko i przyjemnie z krótką przerwą w pobliżu Andrychowa. Okazuje się, że… w naszym busie spaliła się żarówka w przednim reflektorze i kierowca podjechał do zaprzyjaźnionego warsztatu, aby ją wymienić. Nerwowo patrzymy na zegarki, gdyż na przesiadkę w Bielsku musi nam wystarczyć zaledwie 5 minut. Na szczęście mamy zapas czasu i na miejsce docieramy około 8:45.
Nie dane nam jest nacieszyć się widokiem jednego z najpiękniej położonych polskich miast. Po 5 minutach przyjeżdża prawie pusty bus do Cieszyna. Na lokalny dworzec autobusowy przy placu Hajduka docieramy przed godziną 10. Kierujemy się w stronę centrum, aby w następnej kolejności przejść przez most na Olzie i dotrzeć do dworca kolejowego (tym razem już po czeskiej stronie miasta).
Cieszyn to przygraniczne miasto liczące około 40 tys. mieszkańców. Należy do najstarszych grodów Polski. Gdyby wierzyć legendzie o założeniu miasta, jego początki sięgałyby początku IX w., kiedy to trzej bracia: Bolko, Leszko i Cieszko spotkali się na terenie obecnego Cieszyna i założyli osadę. W rzeczywistości jednak miasto powstało wiek później, jako gród broniący południowych rubieży Polski, a od 1290 r. było stolicą samodzielnego księstwa cieszyńskiego. W 1920 r. miasto zostało podzielone na część polską i czeską i od tego czasu rzeka Olza pełni funkcję granicy zarówno miejskiej, jak i państwowej (www.cieszyn.pl).
Zdaję sobie sprawę z tego, że o Cieszynie można by pisać długo i obszernie, bo zaiste miasto jest tego warte, ale zamiast zanudzać Was tysiącami słów i nieciekawym opisem zabytków, wymienię tylko niektóre spośród nich, aby zachęcić Was do odwiedzin stolicy Śląska Cieszyńskiego. Zapraszam na spacer po mieście!
Z Placu Hajduka dochodzimy do ulicy Korfantego, aby skręcić w prawo – w stronę centrum. Po kilkuset metrach, zgodnie z tablicami informacyjnymi, kierujemy się na południe ulicą Jana Matejki. Jesteśmy na cieszyńskim rynku.
W obecnym miejscu powstał on w XV w. Znajdujące się na nim mieszczańskie kamienice wybudowano w stylu renesansowym, choć ich obecny wygląd zawdzięczają XIX w. przebudowom (www.cieszyn.pl). Musimy przyznać, że to miejsce ma swój klimat. W sezonie letnim odbywają się tutaj różnorakie imprezy, koncerty i festiwale. Chyba najsłynniejszym spośród nich jest cieszyński festiwal filmowy, który rokrocznie przyciąga do miasta tłumy odwiedzających.
Kamieniczki prezentują się wspaniale nie tylko z perspektywy placu. Uroczo wyglądają „od środka”, a właściwie prawie od środka. Ich podcienia sprawiają, że aż chce się usiąść przy jednym z kawiarnianych stolików i podziwiać piękny i klimatyczny cieszyński rynek. Jest zima, a więc nie bardzo mamy na to ochotę. Poza tym i tak nie mielibyśmy na czym usiąść. To moja druga wizyta w Cieszynie i druga w sezonie zimowym, dlatego nie czuję 100% atmosfery, jaka panuje w mieście w okresie letnim. Postanawiam, że muszę wybrać się tutaj, gdy zrobi się już cieplej, do czego zachęcam także i Was!
Co jeszcze można zobaczyć latem na cieszyńskim rynku? Z pewnością studnię z figurą św. Floriana, ustawioną w tym miejscu w XVIII w. (samo ujęcie wody wykonano w wieku XVI), a także ratusz, którego początki sięgają końca XV w. Swój obecny wygląd budynek zawdzięcza odbudowie przeprowadzonej po jego pożarze w 1836 r. (www.cieszyn.pl). W południe z jego wieży rozlega się hejnał, skomponowany z okazji 1150 rocznicy legendarnego założenia Cieszyna. Jest on grany do melodii beskidzkiej piosenki „„Helo, Helo, Helenko, jakus Ci sie pasie?” (Żerański M.: Cieszyn i Czeski Cieszyn – śladem tramwaju. Cieszyn: Pracownia na Pastwiskach, 2011).
Jako że do odjazdu naszego pociągu do Pragi pozostało coraz mniej czasu, opuszczamy cieszyński rynek i kierujemy się ulicą Głęboką na zachód – w kierunku Zamku Myśliwskiego. Już od średniowiecza była to główna droga łącząca go z centrum miasta. Dzisiaj podążamy nią także i my, oglądając rozmieszczone przy niej piękne budynki.
Dochodzimy do zamku, a właściwie Pałacu Myśliwskiego. To, co przed wejściem głównym zwraca naszą uwagę, to różowy jelonek odziany w koronkowe ciuchy. Nie sposób opisać, jak komicznie wygląda ów zwierz przed siedzibą szkoły muzycznej, która obecnie znajduje się w budynku, ale jedno jest pewne: na pewno nikt nie przejdzie obok niego obojętnym :).
Pałac wybudowano w 1840 r. dla rodu Habsburgów. Od 2005 r. przed zamkiem stoi okazały pomnik zwany „Ślązaczką” lub „Cieszyńską Nike”, upamiętniający Legionistów Śląskich poległych za Polskę. Monument istniał już przed wybuchem II wojny światowej, ale został zniszczony przez Niemców zaraz po ich wkroczeniu do miasta (www.cieszyn.pl).
Już tylko około 100 metrów dzieli nas od polsko-czeskiej granicy, ku której podążamy. Przekraczamy most na Olzie, jak gdyby nigdy nic i urządzamy sobie krótką sesję fotograficzną na tle tablic informujących o wkroczeniu na terytorium Czech. Chowamy złotówki, wyciągamy korony. Będą nam towarzyszyć przez najbliższe 4 dni.
Zanim jednak opiszę dalszą część naszej podróży do Pragi, jeszcze kilka słów o Cieszynie. Nie sposób wymienić wszystkie jego zabytki, które stały się symbolami nie tylko miasta, Śląska Cieszyńskiego, ale także i… Polski.
Mowa tu choćby o Wzgórzu Zamkowym górującym nad Pałacem Myśliwskim, na którym odkryto ślady osadnictwa z czasów rzymskich, a dokładnie z V w. p.n.e.! W średniowieczu istniały w tym miejscu mury obronne oraz wieże, z których do dziś w całości zachowała się tylko jedna – Piastowska (na rzucie kwadratu), na którą można wejść i z samej góry podziwiać piękne widoki na miasto. Tuż obok niej znajdują się: Wieża Ostatecznej Obrony oraz romańska Rotunda św. Mikołaja z XI w., pełniąca niegdyś zarówno funkcje sakralne, jak i obronne. Ciekawostką jest fakt, że wizerunek rotundy został umieszczony na odwrocie banknotu dwudziestozłotowego (możecie sobie sprawdzić :)). O godzinach udostępniania poszczególnych obiektów dla zwiedzających możecie przeczytać tutaj.
Nie sposób nie wspomnieć o „Cieszyńskiej Wenecji”, jak zwana jest ul. Przykopa, biegnąca równolegle do koryta potoku Młynówka. Chyba najpiękniej miejsce to wygląda jesienią oraz wieczorami. Skojarzenia z Wenecją okazują się być jak najbardziej słuszne. Przy uliczce znajduje się zespół budynków z XVIII – XIX w. z przerzuconymi przez koryto Młynówki mostkami. Należały one niegdyś do rzemieślników: garbarzy, tkaczy, sukienników, białoskórników i kowali, którzy potrzebowali wody do produkcji (www.cieszyn.pl). Miejsce to polecam Wam szczególnie na romantyczne spacery z ukochaną osobą :). Do centrum miasta możecie powrócić, wspinając się po urokliwych, kamiennych schodkach.
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów miasta jest wspomniana wcześniej Studnia Trzech Braci przy… ulicy Trzech Braci. To właśnie w tym miejscu mieli spotkać się Bolko, Leszko i Cieszko i założyć gród. Ponoć tak bardzo ucieszyli się z tego powodu, że miasto nazwali Cieszynem. Legenda legendą, ale prawdę mówiąc, studnia nie jest tak stara, jakby się mogło wydawać. Źródła wspominają o niej po raz pierwszy dopiero w XV w. Przez wiele wieków dostarczała mieszkańcom wodę pitną, ale przede wszystkim była symbolem długiej i burzliwej historii miasta (www.cieszyn.pl).
Z miejsc godnych odwiedzenia w Cieszynie wymieniłem już większość. Pozostałe interesujące obiekty, o których tylko wspomnę, to: Kamienica Błudowskich, w której niegdyś funkcjonowała mennica (książęta cieszyńscy mieli prawo bicia własnej monety), dawny pałac hr. Larischa (obecnie siedziba Muzeum Śląska Cieszyńskiego), Teatr im. Adama Mickiewicza, a także cmentarze żydowskie (stary i nowy). Z obiektów sakralnych warto wymienić choćby kościoły: św. Krzyża, św. Marii Magdaleny (Sanktuarium Matki Bożej Cieszyńskiej), klasztory: ss. Elżbietanek i ss. Boromeuszek. W panoramie miasta wyróżnia się szczególnie Kościół Jezusowy. Na jego wieży zamontowano… pierwszy w Cieszynie piorunochron (www.cieszyn.pl).
Podsumowując naszą wizytę w stolicy Śląska Cieszyńskiego, mogę z czystym sumieniem polecić Wam odwiedzenie tego miasta. Jeden dzień wystarczy na spokojne obejrzenie wszystkich zabytków, a atmosfera, jaka tu panuje sprawi, że poczujecie się wspaniale. Zapraszam do Cieszyna!
Kończąc dygresję, powracam do naszych podróżniczych przygód na trasie do Pragi. Po przekroczeniu mostu na Olzie kierujemy się w stronę dworca kolejowego. Po drodze spotykamy ciekawy automat. Można w nim kupić… mleko. Wiem, że w Polsce swego czasu również były podobne udogodnienia, ale słuch o nich zaginął. Gdyby ktoś z Was wiedział, gdzie można spotkać takie „mlekomaty”, chętnie się dowiem. W każdym bądź razie, w Czechach są one bardzo popularne. I nie dajcie się zwieść, gdyż „čerstvé” wcale nie oznacza, że coś jest stare i śmierdzące. Wręcz przeciwnie. W języku czeskim słowo to oznacza… świeży produkt. Jak wygląda taki mleczny automat, możecie zobaczyć poniżej.
Przed godziną 11 meldujemy się na dworcu kolejowym w Czeskim Cieszynie i kupujemy bilety na pociąg do Pragi. Jest długi weekend, a konkretnie sobota. Normalnie zapłacilibyśmy za przejazd 340 czeskich koron, ale w weekend mamy możliwość skorzystania z oferty biletu weekendowego, dzięki któremu oszczędzamy… 15 koron na osobę. Kosztuje on bowiem 650 Kč. Niby niewielka różnica, a jednak zawsze to kilkanaście koron więcej w kieszeni :).
Pociąg ekspresowy Petr Bezruč relacji Žilina – Praga wjeżdża na stację punktualnie. Zajmujemy miejsca w pustym przedziale i rozkoszujemy się podróżą czeskimi kolejami. Komfort jazdy nieporównywalny do polskich pociągów. Może trochę jestem uprzedzony do PKP, ale mimo wszystko u naszych południowych sąsiadów kolej jest dużo lepiej zorganizowana. To, co w pociągach podoba mi się najbardziej, to mini przewodniki dla pasażerów. Możemy w nich sprawdzić godziny dotarcia pociągów do poszczególnych stacji na trasie, a także wyszczególnione opcje możliwych przesiadek. To naprawdę ułatwia planowanie podróży. Nasze PKP powinno pomyśleć o czymś takim! Zdecydowanie!
W drodze do Pragi mijamy Bohumín, Ostravę, Olomouc, Pardubice, aby około godziny 15:45 dotrzeć do miejsca naszego przeznaczenia. Zakładamy toboły na plecy i ruszamy przed siebie, a konkretnie w kierunku Wyszehradu, gdzie znajduje się nasze miejsce noclegowe – Emma Apartments. Dojście na piechotę zajmuje nam ponad pół godziny, ale dzięki temu możemy cieszyć się Pragą namacalnie, a nie z perspektywy podziemnej przejażdżki metrem :). W spacerze nieco przeszkadza nam pogoda. Zaczyna lekko mżyć, choć na szczęście nie na tyle, abyśmy musieli wyciągać parasol, którego i tak nie mamy 🙂
Po dotarciu na miejsce wita nas Wacław – bardzo miły młody człowiek, który dokładnie i treściwie wyjaśnia nam co, gdzie, kiedy i jak zobaczyć w mieście. Jesteśmy nieco zmęczeni, więc mamy ochotę odpocząć, ale Wacław nie daje za wygraną i pieczołowicie doradza nam w wyborze miejskich atrakcji :D. Ale nawet on w pewnym momencie musi skończyć. Załatwiamy formalności, a następnie, z uwagi na to, że jesteśmy jego pierwszymi gośćmi w tym roku, dostajemy pudełko czekoladek Merci w prezencie. To się nazywa gospodarz!
Pora się ogarnąć. Rozpakowujemy rzeczy, uzupełniamy utracone w podróży kalorie i szykujemy się do wieczornego wypadu na miasto.
Galeria zdjęć z ostatniego wypadu do Pragi i Cieszyna do obejrzenia tutaj.
Galeria zdjęć z poprzedniego wypadu do Pragi do obejrzenia tutaj.
Proponuję konsekwentnie: albo używasz polskich nazw: Bogumin, Ostrawa, Ołomuniec albo czeskich: Bohumin, Ostrava, Olomouc.
Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi! Pozdrawiam 🙂
[…] relacyjny bilet z Pragi do Czeskiego Cieszyna. Jak wspomniałem w jednym z wcześniejszych wpisów, jest on o 15 Kč droższy niż weekendowy. Co prawda to niezbyt dużo, ale zawsze […]
Mlekomaty są gdzieniegdzie w Katowicach, np. na ulicy Panewnickiej 🙂
Oooo, nie wiedziałem, że gdzieś jeszcze się ostały. Słyszałem, że nie było dużego zainteresowania taką formą sprzedaży i je zlikwidowano, a tu proszę. Dzięki za info 😉
[…] relacyjny bilet z Pragi do Czeskiego Cieszyna. Jak wspomniałem w jednym z wcześniejszych wpisów, jest on o 15 Kč droższy niż weekendowy. Co prawda to niezbyt dużo, ale zawsze […]