Krakowska (deszczowa) Noc Muzeów 2014
Uff. Poniedziałek. Misja Cracovia Maraton 2014 zakończona sukcesem. Można odpocząć i powspominać piątkowo – sobotnią, krakowską Noc Muzeów.
Niektórzy uważają, że uczestnictwo w Nocach Muzeów jest bez sensu; że przecież muzea często oferują darmowe zwiedzanie w wybrany dzień tygodnia i nie trzeba się wtedy przepychać między ludźmi. Oczywiście jest to prawdą i po części ich rozumiem. Sam nie lubię tłumów ludzi i wolę zwiedzać muzea i inne ciekawe miejsca w ciszy i spokoju. Dlaczego więc chodziłem, chodzę i co roku będę chodził na noce muzeów? Odpowiedź jest prosta – dla klimatu. Wałęsanie się nocą po ulicach średniowiecznego Krakowa i podziwianie jego zabytków jest zgoła odmiennym przeżyciem niż zwiedzanie za dnia. To po pierwsze. Po drugie – podczas tej wyjątkowej nocy możemy zobaczyć miejsca i uczestniczyć w wydarzeniach, które w normalny dzień roku są niedostępne. Poza nimi, za każdym razem staram się odwiedzać muzea, w których jeszcze nie byłem (choć z roku na rok jest ich rzecz jasna coraz mniej) lub te, które zrobiły na mnie pozytywne wrażenie.
W tym roku postanowiłem odwiedzić trzy miejsca: Kamienicę Hipolitów, Starą Synagogę oraz Ogród Botaniczny. Pierwsze dwa obiekty są oddziałami Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Ogrodem Botanicznym opiekuje się Uniwersytet Jagielloński. Ruszajmy zatem na miasto, zaczynając od Kamienicy Hipolitów.
To nie pierwsza moja wizyta w tym miejscu. Odwiedziłem je 2 lata temu i pamiętam, że zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Wystawa stała muzeum prezentuje wnętrza kamienicy bogatego mieszczanina z XVII w.
Po wykupieniu okazyjnego żetonu za symboliczną kwotę 1 zł (uprawniającą do odwiedzin wszystkich muzeów tej nocy), rozpoczynam zwiedzanie kamienicy. Na początek – gabinet – w którym znajduje się przepiękna dekoracja stiukowa. Najlepsze jednak dopiero przede mną.
Ogromne wrażenie robi na mnie „pokój kolekcjonera”, gdzie znajduje się jedna z największych w Polsce kolekcji zegarów. Jeżeli ktoś szczególnie pasjonuje się czasomierzami, będzie to uczta dla jego oczu. Nie pamiętam, abym gdzieś widział tyle pięknych i tak fantazyjnych dzieł sztuki zegarmistrzowskiej. Naprawdę polecam!
Pozostałe pomieszczenia w kamienicy są ciekawe, choć nie robią na mnie takiego wrażenia jak wspomniany pokój kolekcjonera. Oglądam więc sypialnię, bawialnię i wspinam się na drugie piętro.
Można tu oglądać mieszkanie rodziny z XIX w. Jest pokój babki, pokój panienki, a także jadalnia z pięknym samowarem. W salonie nie mogło zabraknąć fortepianu, a w pobliskiej sypialni małżeńskiej – wielkiego łoża. Bardzo ładne wnętrza, które ukazują, jak mieszkano jeszcze 100, 150 lat temu.
Dodatkową atrakcją dzisiejszej nocy w Kamienicy Hipolitów jest koncert (gdy zwiedzam muzeum, towarzyszy mi dźwięk gitary). Artyści umilają wszystkim czas i podkreślają klimat tego miejsca. Czas zejść na dół – do piwnicy.
W podziemiach Kamienicy Hipolitów organizowane są wystawy czasowe. Odkąd pamiętam, zawsze są to ciekawe wystawy, prezentujące różne aspekty życia w dawnych czasach. Obecnie w muzeum można oglądać jedną z nich, pt.: „Jedziemy do wód”, przedstawiającą sposoby spędzania wolnego czasu przez mieszczan na początku XX w. Można ją zwiedzać do 10 sierpnia 2014 r.
Początek wystawy zaznajamia mnie z turystyką górską, a dokładnie – tatrzańską. W końcu nie od dziś wiadomo, że początek ubiegłego tysiąclecia to wzrost popularności Zakopanego i okolic wśród turystów. Oprócz fotografii z tamtego okresu, ciekawie prezentują się pamiątki z zimowej stolicy Polski, jak widoczne obok: łyżka, nóż i widelec. Czyż nie wyglądają o niebo lepiej niż te „Made in China”, sprzedawane dzisiaj na Krupówkach? Klimat pomieszczenia potęguje film wyświetlany na ścianie, a przedstawiający pierwsze lata funkcjonowania kolejki linowej na Kasprowy Wierch. Widok, którego już nie można zobaczyć na żywo, gdyż, jak wiadomo, kolejka została kilka lat temu unowocześniona.
Po sąsiedzku spoglądam na gablotę z akcesoriami podróżniczymi, używanymi na początku XX w. Ciekawość wzbudza we mnie apteczka podróżna złożona z malutkich fiolek oraz Flirt Polski – gra towarzyska, często praktykowana podczas podróży i relaksu.
Krakowianie odpoczywali zarówno w pobliżu, jak i z dala od miasta, co na wystawie zostało zgrabnie przedstawione. Nie mogło zabraknąć tematyki związanej z wodami. Na zdjęciu poniżej możemy oglądać strój kąpielowy z początku XX w. Ale to wcale nie koniec „wodnej” części ekspozycji.
W kolejnym pomieszczeniu oglądam zdjęcia i przedmioty związane z polskimi i zagranicznymi uzdrowiskami, do których jeździli Polacy. Są tutaj m.in. recepty, szklanki z nazwami miejscowości, czy kubki z lejkami przeznaczone do picia wody mineralnej. Szczególnie okazale prezentują się te z Karlowych War w Czechach.
Ostatnim akcentem wystawy jest prezentacja plakatów pierwszego polskiego biura podróży – Orbis. Jest to ciekawa możliwość porównania sposobu prezentacji ofert przez touroperatorów – 100 lat temu i dziś.
Podsumowując, chciałbym jak najbardziej polecić Wam to miejsce, jeżeli tylko interesuje Was tematyka XIX w. mieszczaństwa. Osobiście największe wrażenie zrobiła na mnie kolekcja zegarów i wystawa czasowa „Jedziemy do wód” (może dlatego, że turystyka jest mi bliska). Na pewno nie jest to najciekawsze spośród wielu krakowskich muzeów, ale mimo wszystko warto tu zajrzeć.
Wychodzę na Rynek Główny. Jest tuż po deszczu, wieczór, więc oświetlony prezentuje się inaczej niż zazwyczaj. Nie mogę sobie zatem odmówić przyjemności sfotografowania go. Niecodziennie zdarza się taki piękny widok.
Postanawiam udać się do Starej Synagogi na Kazimierzu. Może się to wydać dziwne, ale przechodząc tamtędy niezliczoną ilość razy, ani razu nie wchodziłem do środka. Dziś wieczorem chcę nadrobić te zaległości.
Stara Synagoga, podobnie jak Kamienica Hipolitów, jest jednym z oddziałów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wystawa, która się w niej znajduje, prezentuje dzieje i kulturę Żydów krakowskich. Nie będę szczegółowo opisywał wszystkiego, co się w niej znajduje, a także wyjaśniać i opisywać zasady panujące w kulturze żydowskiej, bo nie o to mi chodzi. Chcę pokrótce wypisać, co możemy w niej zobaczyć.
Pośrodku głównej sali modlitewnej znajduje się bima – podwyższenie, w którym umieszczono stolik do czytania zwoju tory. Wzdłuż każdej ze ścian umieszczono gabloty, gdzie zapoznaję się z różnymi żydowskimi świętami. Ponadto znajdują się w nich m.in. jarmułki, zdobienia tory, chanukowe świeczniki, menory, a także elementy tradycyjnych strojów.
Dzisiejszej nocy dodatkową atrakcją głównej sali jest film prezentujący tradycyjne, żydowskie wesele.
Przechodzę do sali południowej. Znajdują się tu eksponaty związane z przestrzeganiem tradycyjnych przepisów żywieniowych w domu żydowskim, modlitwą codzienną i życiem ludzkim od narodzin aż po śmierć. Moją uwagę przykuwa nóż, służący do obrzezania młodych chłopców. Paskuuuudna i bolesna sprawa… . Wg mnie to najciekawsza sala całej synagogi.
Zostało mi do obejrzenia jeszcze ostatnie pomieszczenie, w którym prezentowana jest wystawa czasowa: „Cracovia Iudaeorum 3D”, na której podziwiam stare widoki Krakowa w trójwymiarze z zaznaczonymi dzielnicami zamieszkiwanymi przez Żydów. Jak dla mnie – nic ciekawego i nie warto tutaj wchodzić. Jak chcecie – możecie sprawdzić – może Wam się spodoba ;).
Powoli opuszczam Starą Synagogę i zmierzam w kierunku przystanku tramwajowego. Mam zamiar odwiedzić jeszcze jeden, ostatni punkt na trasie mojej nocnej wędrówki po Krakowie – Ogród Botaniczny. Postanawiam jednak zahaczyć o pewne interesujące i smaczne miejsce na mapie miasta. To Hala Targowa przy ul. Grzegórzeckiej i osławione „kiełbaski z niebieskiej Nyski.
Wiedziałem o tych kiełbaskach już od kilku lat, ale nigdy nie miałem czasu / nie chciało mi się / zapominałem o tym, aby tu zajrzeć, nawet wtedy, gdy byłem w pobliżu. W końcu – stało się! Ustawiam się w kolejce i grzecznie czekam na swoją kiełbachę.
To istny fenomen. Dwóch panów przyjeżdża codziennie – od poniedziałku do soboty, z wyjątkiem świąt – i piecze na rożnie pyszne kiełbaski, do których dodatkowo można dokupić osławioną oranżadę. Kiełbaska z bułką kosztuje 8 zł, oranżada – dodatkowe 2 zł.
Mimo późnej pory (panowie stoją od 20 do 3 w nocy!), zawsze jest tutaj kolejka i trzeba odstać swoje. Ostatnio „kiełbaski z niebieskiej nyski” wygrały w internetowym konkursie „Zawstydź obwarzanka i zagłosuj!”, w którym internauci mogli wybierać wyjątkowy, najbardziej „krakowski” przysmak kulinarny. To o czymś świadczy.
W kolejce spotykam zarówno pana w krawacie, imprezowiczów z Kazimierza i Starego Miasta, panią, która przyprowadziła tutaj swoją znajomą z innego miasta, a także ratownika medycznego z karetki, który bierze hurtowe ilości (zapewne dla kolegów i koleżanek z dyżuru :)). Ze względu na specyficzny klimat, jaki tutaj panuje – smacznie i zdecydowanie polecam!
Głód zaspokojony – można iść dalej. Kieruję się w stronę Ogrodu Botanicznego na ul. Kopernika. Założony w 1783 r. jest najstarszym takim ogrodem w Polsce. Figuruje na liście zabytków i jest częstym miejscem spacerów mieszkańców Krakowa i turystów.
Ale nie o historii ani o roślinach w Ogrodzie Botanicznym chciałem Wam dziś opowiedzieć. Nie mam również zamiaru porównywać go z ogrodem botanicznym w Batumi, który miałem okazję odwiedzić rok temu, bo to zupełnie inna skala – nasz krakowski jest dużo mniejszy. Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma zdjęciami nocnego, iluminowanego ogrodu.
To właśnie ta iluminacja sprawiła, że w końcu postanowiłem odwiedzić to miejsce (tu także jestem po raz pierwszy). Zdjęcia nie oddadzą klimatu, jaki panuje w ogrodzie o godzinie 23, ale choć trochę uzmysławiają, jak może to wyglądać. Białe i czerwone znicze stwarzają niesamowity klimat i nie skłamię, jeśli powiem, że to wisieńka na torcie mojego dzisiejszego, nocnego odkrywania Krakowa.
Zahaczam jeszcze o palmiarnię, w której jest nieco cieplej niż na polu (pisząc po krakowsku) lub na dworze (pisząc po polsku) i kieruję się w stronę wyjścia. Nawet nie dlatego, że mi się nudzi, tylko zwyczajnie – ogród jest zamykany.
Czuję zmęczenie, ale było warto! Noc Muzeów jest raz w roku i warto to wykorzystać i odwiedzić miejsca, o których istnieniu nie mamy nawet bladego pojęcia, czy wziąć udział w wydarzeniach niedostępnych na co dzień. Gorąco Was do tego zachęcam!
W opisie muzeów oraz ogrodu botanicznego skorzystano ze stron:
Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
Ogród Botaniczny