Jeszcze tradycja czy już kicz? – Emaus na Salwatorze

Co prawda od Wielkanocy minął już ponad tydzień, ale chciałem dzisiaj podzielić się z Wami swoimi wrażeniami i przemyśleniami z pobytu na Emausie – corocznym odpuście odbywającym się na krakowskim Salwatorze w Poniedziałek Wielkanocny.

W tym roku pogoda dopisała – było ciepło i słonecznie – więc przy ujściu Rudawy do Wisły pojawiły się rzesze ludzi, głównie rodziny z dziećmi. Jakże odmiennie wyglądał zeszłoroczny Emaus, kiedy śnieg i chłód odstraszyły wiele osób i nie można było poczuć specyficznej atmosfery festynu. Zapraszam zatem na Salwator – pod Klasztor Norbertanek – aby poznać specyfikę tego wydarzenia.

Na początek trochę historii. Tradycja odpustu Emaus na krakowskim Zwierzyńcu sięga najprawdopodobniej XII w., a być może pochodzi jeszcze z czasów przez Chrztem Polski. W owych wiekach uroczystości ku czci zmarłych – Zaduszki – odbywały się wczesną wiosną. Zapewne to ten obrzęd przekształcił się w Emaus. (Zinkow, 2007)

W 1595 r. przy kościele św. Franciszka z Asyżu w Krakowie założono Arcybractwo Męki Pańskiej.  100 lat później zakonnicy wprowadzili zwyczaj urządzania procesji w Poniedziałek Wielkanocny, zwanych „procesjami na Emaus”. Dlaczego Franciszkanie? Bo to właśnie oni w I połowie XVII w. wykupili miasteczko Emaus w Ziemi Świętej, dokąd zmierzał Jezus po Zmartwychwstaniu. Procesja miała za cel upowszechnienie wiedzy Polaków o tym wydarzeniu. Bracia nieśli krzyż, chorągwie, feretrony i woskowe świece. Pochodowi, podczas którego trzykrotnie okrążano kościół Najświętszego Salwatora, towarzyszyła orkiestra. Następnie udawano się pod Klasztor Norbertanek na Zwierzyńcu, gdzie zakonnicy byli przyjmowani przez ksienię i siostry zakonne. Z biegiem lat zwyczaj stopniowo zanikał. Obecnie pochody odbywają się w okresie Wielkiego Tygodnia po krużgankach klasztoru Franciszkanów, ale nie są już związane z Emausem. (Zinkow, 2007)

W XIX w. Emaus zwierzyniecki przekształcił się w rodzaj festynu ludowego. Odbywał się on między kościołem Najświętszego Salwatora, a kaplicą św. Małgorzaty. Na straganach pojawiały się zabawki, świecidełka, słodycze, organizowano rozmaite zabawy, m.in. wspinaczka na wysoki słup po nagrodę, która się na nim znajdowała, rzucanie do celu szmacianą kulą itp. (Zinkow, 2007)

rzeka rudawa niedaleko ujścia do wisły na krakowskim salwatorze
Rudawa

Dzisiaj odpust Emaus również ma charakter festynowy. Przenieśmy się zatem w ten specyficzny, świąteczny klimat. Nasz spacer zaczynamy u wylotu ulicy Emaus od strony krakowskich Błoń. Wzdłuż niej płynie rzeka Rudawa, wpadająca do Wisły tuż przy klasztorze Norbertanek, dokąd zmierzamy.

odpust emaus na krakowskim salwatorze, widoczne kramy i rzeka rudawa
Odpust Emaus – widoczna rzeka Rudawa

Szlak spacerowy wzdłuż Rudawy to jedno z przyjemniejszych miejsc w Krakowie. Po kilku minutach dochodzimy do ul. Tadeusza Kościuszki, gdzie kramy rozłożone są już na dobre. Jak wyglądało to miejsce w latach przedwojennych możecie zobaczyć tutaj. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce słowo Emaus.

Zaczynamy przechadzkę po straganach i kramach. Szczerze? Gdybym był dzieckiem, byłbym wniebowzięty. Pierwsze, co rzuca się w oczy to balooooony, ogromna ilość balonów, które zajmują naprawdę dużo miejsca. Ich cena jest adekwatna do świąt. Nie ma się co jednak dziwić… dzieci na Emausie jest sporo, a czy odmówimy dziecku balonika w taki dzień? Przychodząc tutaj z naszym potomstwem, musimy się z tym liczyć.

odpust emaus na krakowskim salwatorze, widoczne tłumy i balony
Odpust Emaus

Oprócz balonów, na straganach dostrzegamy to, czego na festynach i podobnych zabawach nie może zabraknąć, czyli chińskich zabawek, waty cukrowej, popcornu, no i oczywiście mnóstwa słodyczy. Od samego patrzenia na te wszystkie smakołyki człowiek jakoś lepiej się czuje :).

figurki żydków na jednym z kramów podczas odpustu emaus na krakowskim salwatorze
Żydki – jeden z symboli odpustu Emaus

Martwi mnie tylko jedna rzecz. Na odpuście coraz trudniej znaleźć jedne z symboli święta – figurki Żydów, których dawniej było tu mnóstwo. Można je było kupić już od XIX w. Utarło się nawet powiedzenie: „Kto nie ma w domu Żyda, tego czeka bida”. Nie chcę ryzykować – figurkę kupuję i ja – koniecznie z grosikiem na szczęście, aczkolwiek muszę przyznać, że trochę się za nim nachodziłem. Za rok zdam relację, czy Żydek pomaga ;).

Figurek Żydków jest pod dostatkiem. Rozpiętość cen jest również bardzo duża. Najmniejsze można kupić już za kilka zł, największe – co specjalnie nie dziwi – nawet za około 100 zł. Jestem tylko ciekaw, czy rozmiar zakupionej podobizny naszego „starszego brata w wierze” ma znaczenie i wpływa na wielkość dochodów. Oby nie, bo nie zainwestowałem w niego zbyt wiele :D.

kościół świętego augustyna i jana chrzciciela oraz klasztor norbertanek na krakowskim salwatorze
Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela

Mamy już dosyć chodzenia po monotonnych kramach, więc postanawiamy udać się pod pobliski klasztor Norbertanek. Natrafiamy akurat na przyjazd kardynała Stanisława Dziwisza, który – jak co roku w Poniedziałek Wielkanocny, jako metropolita krakowski – tradycyjnie odprawia tu mszę świętą. Zaglądamy tylko na klasztorny dziedziniec wyłożony przepiękną, zabytkową, wapienną kostką brukową, jaką niegdyś wybrukowany był także krakowski Rynek Główny. Jako geolog mogę napisać: szkoda, że takiej kostki jest w Krakowie coraz mniej… .

Czas opuścić zwierzyniecki Emaus. Po drodze spotykamy jeszcze krakowskiego Lajkonika, który w zamian za wolne datki robi sobie zdjęcia z mieszkańcami Krakowa i turystami. Już niedługo – w czerwcu – będzie go można obejrzeć podczas przemarszu na Rynek Główny. Do uczestnictwa w tym wydarzeniu już teraz gorąco namawiam!

lajkonik podczas obchodów corocznego odpustu emaus na krakowskim salwatorze
Lajkonik
lajkonik na ścianie domu zwierzynieckiego w krakowie
Lajkonik na ścianie Domu Zwierzynieckiego

Na zakończenie emausowego odpustu postanawiamy odwiedzić Dom Zwierzyniecki – jeden z oddziałów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa – w którym znajduje się wystawa czasowa: „Świat Lajkonika. Konik na świecie”, gdzie zapoznajemy się z historią konika zwierzynieckiego i oglądamy figurki – zabawki – którymi zabawiały się dzieci w dawnych czasach. Trafiamy tam bez problemu – drogę wskazuje nam ten oto Lajkonik – ze zdjęcia obok, widoczny na ścianie budynku.

konik, zabawka w muzeum domu zwierzynieckiego w krakowie
Konik – zabawka w Domie Zwierzynieckim

Oprócz wystawy czasowej przedstawiającej Lajkonika, w Domie Zwierzynieckim możemy oglądać wystawę stałą przedstawiającą jak wyglądały przedmieścia zwierzynieckie 100 lat temu. Jeśli mam być szczery – najbardziej podoba mi się fragment muzeum, gdzie umieszczono Lajkoniki – zabawki. Poza tym – muzeum jak muzeum – nie zachwyca. Każdy lubi co innego. W Poniedziałek Wielkanocny warto je odwiedzić z dwóch powodów: po pierwsze – są w nim bezpłatne warsztaty dla najmłodszych, gdzie na pewno nie będą się nudzić, a po drugie – zwiedzanie również jest bezpłatne.

Tradycja odpustowa Emausu liczy sobie już sporo lat. Była pielęgnowana nie tylko na Zwierzyńcu, lecz także w innych miejscach Krakowa i Polski, ale to właśnie na krakowskim Salwatorze przetrwała do naszych czasów. I naprawdę warto wybrać się tutaj w Poniedziałek Wielkanocny. Jeśli nawet nie po to, aby coś kupić, to chociaż po to, aby oderwać się od suto zastawionego, świątecznego stołu :). Gdybym jednak miał odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule: „Tradycja czy kicz”, odpowiedziałbym: tradycja zmieniająca się coraz bardziej w kicz. I niech to będzie moje podsumowanie Emausu.

Przy tworzeniu wpisu wykorzystano fragmenty książki pana Juliana Zinkowa: Krakowskie podania legendy i zwyczaje, Kraków 2007.


Skomentuj

© 2024: Paweł Łacheta | Travel Theme by: D5 Creation | Powered by: WordPress