Rosja 2008 – dzień 3 – Sankt Petersburg, cz. 1

Łóżko w przedziale okazuje się nadzwyczaj wygodne, co w pociągach nie zdarza się zbyt często. Pewnie dzięki temu mogę się w końcu porządnie wyspać, nie budząc się w nocy ani razu. Około godziny 6 wstajemy i szykujemy się do wysiadki.

Kiedy opuszczamy pociąg, na zegarach widnieje godzina 6.30 czasu moskiewskiego (w Polsce mamy godzinę 4.30 i dopiero świta).

Jak na kilkumilionową metropolię, dworzec Witebski (Sankt Petersburg ma 5 dworców kolejowych, każdy obsługuje połączenia w innym kierunku) nie zachwyca wyglądem, przynajmniej z zewnątrz. Asfaltowe perony nie zachęcają do oczekiwania na pociąg. Swoje odczucia zmieniam diametralnie po wkroczeniu do budynku dworca. Przestronne wnętrze sprawia przyjemne wrażenie. Dla podróżnych, którzy chcą się przespać albo zdrzemnąć – nie ma żadnego problemu. Milicjanci, o, przepraszam… teraz już – policjanci czuwają nad naszym bezpieczeństwem.

witebski dworzec kolejowy w sankt petersburgu w rosji, widoczny pociąg
Dworzec kolejowy w Petersburgu – nasz pociąg

Bierzemy swoje wielkie plecaki i kierujemy się do stacji petersburskiego metra – najgłębszego metra na świecie (jeśli weźmiemy pod uwagę średnią głębokość wszystkich stacji). Dlaczego metro zbudowano tak głęboko? Odpowiedź jest bardzo prosta. Miasto powstało na osuszonych bagnach, więc to geologia tego obszaru wymusiła takie, a nie inne rozwiązanie. A metro w Sankt Petersburgu – mieście, które liczy 5 mln mieszkańców jest bardzo potrzebne. Korzysta z niego codziennie ponad 2 mln osób. Składa się z pięciu linii, których łączna długość przekracza 100 km. Nie jest co prawda bardzo stare (uruchomiono je dopiero w 1955 r.) i jego architektura nie olśniewa tak bardzo, jak swojego moskiewskiego odpowiednika, ale sam zjazd z powierzchni ziemi na dół zajmuje kilka minut. Cóż… te kilkadziesiąt metrów różnicy wysokości trzeba jakoś pokonać :).

Dojeżdżamy na Dworzec Ładoski, z którego odjedzie nasz pociąg w kierunku Murmańska. Jesteśmy tu tylko po to, aby zostawić nasze plecaki w przechowalni bagażu. Nikt normalny nie będzie chodził z kilkunastokilogramowym dobytkiem na plecach przez cały dzień.

W tym miejscu rozdzielamy się na kilka grup. Nasza ekipa liczy sobie 9 osób. Umawiamy się na Dworcu Ładoskim przed godziną 16, a teraz każdy idzie w swoją stronę. A konkretnie do stacji metra, po raz kolejny zjeżdżając głęboko w dół. Wysiadamy na przystanku Площадь Восстания, czyli Plac Powstania. Architektura tej stacji petersburskiego metra bardzo mi się podoba. Wagony podziemnej kolejki niestety nie dorównują jej urodą. Swoje najlepsze czasy mają już za sobą. Mój wzrok skupia się na reklamie środków na karaluchy, umieszczonej w eksponowanym miejscu wagonu. Początkowo myślałem, że to ostrzeżenie i że można je spotkać także tutaj :).

newski prospekt sankt petersburg, główna arteria komunikacyjna miasta
Newski Prospekt w Sankt Petersburgu

W końcu wychodzimy na powierzchnię. Pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to ogromna przestrzeń. Jesteśmy w końcu na początku najdłuższej i najbardziej znanej ulicy miasta – Newskim Prospekcie. Kilka pasów w każdym kierunku, piękne kamienice. No właśnie – piękne, ale z zewnątrz. Gdybyśmy weszli na wewnętrzne dziedzińce większości z nich, to ujrzelibyśmy obraz nędzy i rozpaczy. Sankt Petersburg jest miastem kontrastów. Przekonamy się o tym dzisiaj jeszcze nie raz.

mcdonalds w sankt petersburgu przy głównej ulicy miasta, newski prospekt
McDonalds w Sankt Petersburgu

Kierujemy się na zachód, w stronę Morza Bałtyckiego, a konkretnie – jego najbardziej na wschód wysuniętego skrawka Zatoki Fińskiej. Morza jednak dzisiaj nie zobaczymy. Jest kilka km stąd – całkiem daleko. Musimy przestawić się na inną skalę odległości. Jesteśmy w końcu w Rosji – kraju, który rozciąga się od Morza Bałtyckiego do Oceanu Spokojnego.

Pierwszym budynkiem, który zwraca naszą uwagę jest… Mcdonalds. Tak, wiem, to wstyd, że takie coś może przykuć w ogóle uwagę, ale chodzi nam nie tyle o sam budynek, lecz o napis wykonany w cyrylicy. Niby rzecz normalna – cyrylica w Rosji, ale McDonalds tak bardzo kojarzy się z USA, że pewnie dlatego wygląda to dziwnie.

Rosjanie mają taki ciekawy zwyczaj, że wszystkie obcojęzyczne nazwy własne zapisują tak, jak się je wymawia. To tak, jakbyśmy w Polsce nie szli do restauracji McDonalds, tylko Makdonalds. Brzmi to szczególnie śmiesznie, gdy przeglądamy afisze w kinie i czytamy nazwiska aktorów, grających w filmach glówne role. Szczególnie utknął mi w pamięci przykład Rasela Krou (tego z „Gladiatora”). Pewnie dlatego, że uczyłem się z podręcznika do nauki rosyjskiego, w którym był afisz właśnie tegoż filmu. Swoją drogą… nie przypuszczałem, że już po trzech latach od przeczytania artykułu o Petersburgu w tymże podręczniku będzie mi dane odwiedzić to przepiękne miasto.

sankt petersburg, rosja, limuzyna przy głównej ulicy miasta, newski prospekt
Petersburska śmietanka towarzyska się żeni

Za „makiem” kolejna, charakterystyczna rzecz w krajobrazie Pitera (tak pieszczotliwie Sankt Petersburg jest nazywany przez jego mieszkańców). To limuzyny. Nie jedna, nie dwie – całe chmary limuzyn, wynajmowane przez nowożeńców jako środek transportu na wesele. To, co widzimy na zdjęciu obok, to tylko część floty, którą młoda para i goście przebędą drogę do miejsca przeznaczenia. Nie ma znaczenia czy to sobota, niedziela, czy poniedziałek. Śluby odbywają się tutaj cały czas. Podobnie, jak i rozwody. Podejrzewem jednak, że nie ma to dla nich żadnego znaczenia, bo koszt takiego wesela nie robi na nich wrażenia. Ważne, aby było „z pompą” :).

sankt petersburg zwany wenecją północy i jeden z jego kanałów, na nim łódka z nowożeńcami
Petersburg – Wenecja Północy, i nowożeńcy

Idąc Newskim Prospektem, oglądając zabytki architektury oraz – co nie da się ukryć – piękne Rosjanki, dochodzimy do Fontanki – niewielkiej rzeki, będącej dopływem Newy, czyli głównej rzeki przepływającej przez Sankt Petersburg. Bez trudu zauważymy na niej łodzie z turystami i nowożeńcami, a kanały, które łączą jej poszczególne odnogi, przypominają nieco włoską Wenecję. Nie bez przyczyny, miasto zwane jest właśnie Wenecją Północy.

Krótka dygresja odnośnie Rosjanek… To nie tak, że Rosjanki czy Ukrainki są piekniejsze od Polek. W moim subiektywnym odczuciu, różnica między Polkami i Rosjankami polega na eksponowaniu swojej kobiecości. Rosjanki robią to po prostu lepiej. Rzadziej zakładają spodnie, a częściej sukienki. Zdecydowana większość chodzi w butach na obcasach. Ogólne wrażenie, jakie sprawiają kobiety w Rosji czy na Ukrainie jest bardzo pozytywne. Wiem, Sankt Petersburg czy Moskwa, to nie Rosja, ale takie samo wrażenie odnosiłem w mniejszych miastach i miasteczkach wschodniej Europy.

Niektóre kobiety z Polski mogą się oburzyć na tą opinię. Mogą wysnuwać argumenty, że ubierają się zbyt wyzywająco, że nie różnią się, ubierając się w ten sposób od pań, które stoją przy polskich drogach. Cóż… w Petersburgu, owszem, spotkamy na ulicach kobiety chodzące w podkoszulkach, za to bez staników. Nikt tutaj nie robi z tego powodu afery. Zapewne poza Petersburgiem i Moskwą takie zachowanie wzbudziłoby już kontrowersje, ale nie w pięciomilionowej metropolii. Kwestia postrzegania pewnych spraw zależy od środowiska, w jakim się wychowujemy i jakie wartości są nam wpajane. Mówiąc szczerze jako facet: jeżeli kobieta dba o siebie i ma co pokazać, to nie widzę powodu, żeby tego nie robiła. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku :).

Co do szpilek… Wiem, choć nie z własnego doświadczenia, że chodzenie w nich boli. Nie musicie od razu nosić kilkunastocentymetrowych szpil, ale warto choć symbolicznie podkreślić piekno swych nóg. Koniec dygresji i mojego apelu :).

Przy rzece Fontankie, którą już wcześniej wywołałem, znajdują się dwie przepiękne petersburskie świątynie: Sobór Kazański i Sobór Zmartwychwstania Pańskiego. Pierwszy z nich imponuje swoim ogromem i kolumnami, ustawionymi w kształcie łuku przed wejściem do wnętrza. Drugi – tzw. Spas na Krowi, cudownie prezentuje się na tle Fontanki. Został wybudowany pod koniec XIX w., w miejscu zamordowania cara Aleksandra II Romanowa. Właśnie stąd wywodzi się jego popularna nazwa (krow = krew). Grzechem byłoby nie zobaczyć tak pięknych soborów z bliska, więc podchodzimy – najpierw do Kazańskiego, a potem do Zmartwychwstania Pańskiego.

sobór zmartwychwstania pańskiego w sankt petersburgu, spas na krowi
Sobór Zmartwychwstania Pańskiego

Galeria zdjęć z Rosji do obejrzenia tutaj


Skomentuj

© 2024: Paweł Łacheta | Travel Theme by: D5 Creation | Powered by: WordPress