Dolina Będkowska
Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, która spośród dolinek podkrakowskich (nie licząc Doliny Prądnika w Ojcowskim Parku Narodowym) jest najpiękniejsza, bez wahania odpowiedziałbym, że Dolina Będkowska.
Rozciągająca się na długości około 7 km, zajmuje fragment Parku Krajobrazowego Dolinki Podkrakowskie. Jej dnem płynie zazwyczaj spokojny, choć po ulewnych deszczach wzburzony potok Będkówka. W corocznym plebiscycie na 7 nowych cudów Polski, organizowanym przez magazyn National Geographic Traveler, wśród nominowanych do tytułu znalazły się także Dolinki Podkrakowskie wraz z Doliną Będkowską, ostatecznie wygrywając!
Jako geologowi, nie wypada mi nie napisać paru słów o genezie tego pięknego miejsca.
Otóż dawno, dawno temu, gdy na Ziemi panowały dinozaury, a o człowieku nikomu się jeszcze nie śniło, obszar dzisiejszej doliny zajmował wielki ocean, zwany Oceanem Tetydy. Żyło w nim wiele organizmów, ale najważniejsze spośród nich okazały się gąbki, żyjące także obecnie w morzach i oceanach. Nie wielkie ichtiozaury, ale maleńkie gąbki. Budujące ich szkielet igły zbudowane są z krzemionki bądź kalcytu. Po śmierci zwierzęcia, igły opadają na dno, by w końcu utworzyć grubą warstwę, która przez miliony lat jest poddawana kompakcji (pod wpływem ciężaru leżących wyżej kalcytowych igieł) i cementacji.
Takie właśnie skały tworzyły się na obszarze krakowskim w górnej jurze (ok. 160 mln lat temu). Dzisiaj są chyba najbardziej charakterystycznym elementem krajobrazu dolinek podkrakowskich. To tzw. wapienie skaliste – jedna z trzech odmian wapieni jurajskich na Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej, najbardziej odporna na działanie czynników fizycznych i chemicznych. Właśnie dlatego możemy ją podziwiać w formie ogromnych ostańców skalnych czy bram. Geneza samej doliny sięga już bardziej „współczesnych” czasów, a mianowicie przełomu trzeciorzędu i czwartorzędu (pliocenu i plejstocenu), jak pisze Ryszard Gradziński w swoim „Geologicznym przewodniku po okolicach Krakowa” z 1970 r. Wraz z innymi dolinami utworzyła się ona jeszcze przed zlodowaceniami plejstoceńskimi.
Choć trudno nam to sobie dzisiaj wyobrazić, rzeki, które płyną przez dolinki podkrakowskie z północy na południe i wpadają do Rudawy (np. Będkówka, Szklarka), pierwotnie wpływały wprost do Wisły, przecinając Garb Tenczyński (utworzony w trzeciorzędzie ponad 20 mln lat temu na skutek ruchów tektonicznych – tak, tak, jeszcze „nie tak dawno” pod Krakowem mieliśmy potężne trzęsienia ziemi). Dopóki w ich korycie występowały miękkie osady iłów (osadzonych przez mioceńskie morze), dopóty ich bieg pozostawał niezmienny. W pewnym momencie napotkały jednak na swej drodze twarde skały jurajskie, których nie były już w stanie pokonać. Musiały więc zmienić swój bieg i skierować się na wschód, skręcając na południe dopiero w Zabierzowie, w okolicach rezerwatu Skała Kmity. W ten sposób powstała Rudawa – rzeka, będąca jednym z głównych źródeł wody pitnej dla Krakowa.
Jak się tu dostać? Dla niezmotoryzowanych najlepszą opcją będzie dojazd z Krakowa autobusem komunikacji miejskiej nr 278 (z pętli w Bronowicach Małych) do Kobylan lub Brzezinki, ewentualnie autobusem nr 210, który dojeżdża do Będkowic (wtedy do dolinki wchodzimy w 1/3 jej długości, przy Bramie Będkowskiej). Auto można zostawić na parkingu w Łączkach Kobylańskich (najłatwiejszy dojazd z Brzezinki – będzie drogowskaz do doliny) lub w Będkowicach.
Tyle ogólnych informacji o dolinie, jej genezie oraz dostępności komunikacyjnej. Teraz wybierzmy się na spacer albo wycieczkę rowerową – od południa ku źródłom Będkówki i Jaskini Łabajowej.
Zaczynamy w Łączkach Kobylańskich. To tu ma swój początek Dolina Będkowska. Po prawej stronie przez pewien czas będą nam towarzyszyć stawy, w których hodowane są pstrągi. Nasz szlak cały czas przebiega asfaltową drogą.
Gdy stawy się kończą, po lewej stronie wypatrujmy kapliczki, poświęconej mieszkańcom okolic, pomordowanym przez hitlerowców podczas II Wojny Światowej. Właśnie tutaj opuszczamy część Doliny Będkowskiej, leżącą w granicach Gminy Zabierzów, a wkraczamy na obszar Gminy Wielka Wieś. Ciekawostką jest fakt, że w okresie zaborów w tym miejscu również przebiegała granica, i to państwowa! Część doliny, znajdująca się w obrębie Gminy Zabierzów należała do Cesarstwa Austriackiego, a część północna – do Cesarstwa Rosyjskiego. Moglibyśmy się stąd udać bez paszportu nawet do Władywostoku czy na Alaskę, która w połowie XIX w. należała jeszcze do Rosji.
Kilometr dalej – po prawej stronie zauważamy pierwszą, większą grupę skał podczas naszej wędrówki. To Brama Będkowska. Gdybyśmy zaczęli naszą wędrówkę z Będkowic, wyszlibyśmy właśnie w tym miejscu.
Jest to pierwsze miejsce z ławeczkami, w którym możemy odpocząć na naszej trasie. Znajdujemy tu także tablicę informacyjną Małopolskiego Szlaku Geoturystycznego, z której dowiemy się szczegółowo, jak powstają bramy w dolinkach podkrakowskich. Niestety – jak widać na załączonym niżej obrazku – tablica nie unikła zniszczenia przez wandali…
Rozpoczynamy spacer najpiękniejszym i najbardziej spektakularnym fragmentem doliny. Po lewej stronie towarzyszy nam las, po prawej – polana, na której bardzo często pasą się konie.
W oddali widać już Sokolicę – przepiękną skalicę o wysokości przekraczającej 70 metrów. Wypatrzenie wspinających się na nią ludzi nie jest problemem, gdyż jest to jedna z najpopularniejszych skałek wspinaczkowych na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Opodal Sokolicy możemy rozbić namiot, a nawet co nieco przekąsić w pobliskim gospodarstwie agroturystycznym.
Przechodzimy pół kilometra w górę doliny. Warto w tym miejscu zejść ze szlaku nieco na lewo. Miejsce wypoczynku, które się tu znajduje umożliwia podziwianie jednej z ciekawszych skał doliny. Nie tylko ze względu na jej kształt, ale także, a może nawet przede wszystkim – nazwę. Żartobliwie została bowiem nazwana Dupą Słonia. Czy rzeczywiście przypomina ową część ciała zwierzęcia z afrykańskiej „Wielkiej Piątki” – ocenę zostawiam Wam:
Wracamy do drogi. Już za chwilę usłyszymy szumiącą wodę. Jej odgłos jest coraz bardziej wyraźny. Po lewej stronie odnajdujemy ścieżkę, która doprowadza nas po kilku metrach pod wodospad o nazwie Szum. To największy naturalny wodospad na Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej, a osobiście – moje ulubione miejsce w Dolinie Będkowskiej. Prezentuje się okazale o każdej porze roku. W lecie pełno wokół zieleni, a w zimie zamarznięta woda tworzy przepiękne skorupy, pod którymi szumi woda. Naprawdę warto odpocząć w tym miejscu!
Chodźmy dalej! Niebawem kończy się asfalt, mijamy kolejne skałki, a na lewo odchodzi zielony szlak do Łazów. Przechodzimy przez Będkówkę (po ulewnych opadach deszczu może to być utrudnione, choć nie niemożliwe :)). Po kilkuset metrach dochodzimy do wywierzyska, czyli źródła tejże rzeki. Proporcjonalnie, jak na taki mały potok, a właściwie rzeczkę, źródło jest nadzwyczaj duże i wydajne.
Powoli zbliżamy się do końca doliny. Przed nami mniej ciekawy dla pieszych turystów fragment wycieczki, przebiegający przez las. Po prawie 2 km wędrówki, po prawej stronie zaczyna się polana. Jeszcze kilka lat temu pozostawała niezagrodzona. Obecnie, piękny krajobraz szpeci siatka i tablica, która informuje, że bez zgody właściciela rozbijanie namiotów i wspinaczka jest zabroniona. Cóż… komunizm się skończył, ale własność prywatna powinna mieć ograniczenia i do takich miejsc, jak Parki Krajobrazowe nie powinno się utrudniać dostępu zwykłym ludziom.
Przy polanie znajduje się wejście do Jaskini Łabajowej. Małej, ale ciekawej, do której można wejść i przemierzyć kilkadziesiąt metrów w jej głąb. Potrzebujemy do tego tylko latarki i odzieży, na której nam specjalnie nie zależy, żeby pozostała czysta :).
W tym miejscu kończy się Dolina Będkowska. Warto jednak podejść ponad 1 km na północ, mijając po drodze kolejną jaskinię – Nietoperzową, udostępnioną do zwiedzania.
Dojdziemy do Grodziska – po Górze Janowskiego w Ogrodzieńcu jest to najwyższe wzniesienie na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Wysokość skałki przekracza 500 m (512,8 m n.p.m.). Ostaniec wieńczy betonowy obelisk i roztacza się z niego fantastyczny widok na wszystkie strony świata. Przy dobrej widoczności jest to idealny punkt obserwacyjny, z którego widać Beskidy i Tatry.
Mamy teraz dwie możliwości: albo wrócić tą samą drogą do punktu wyjścia, albo dojść do drogi Olkusz – Kraków i złapać stamtąd busa. Osoby zmotoryzowane wyboru nie mają :).
Dolina Będkowska to idealne miejsce na weekendowy wypad. Można wybrać się tu na długi spacer albo przemierzyć ją na rowerze. Ze względu na swoją długość, niewielkie podjazdy i zjazdy, dolina jest wprost stworzona dla rowerzystów. Dlatego zachęcam Was do jej odwiedzenia, bo naprawdę warto!